Jacek Świat Jacek Świat
1262
BLOG

2011-03-23 Kto upolitycznia Smoleńsk?

Jacek Świat Jacek Świat Polityka Obserwuj notkę 10

www.jacekswiat.pl

Jak mantra powraca teza, ze Jarosław Kaczyński i PiS upolityczniają katastrofę smoleńską. Czym bliżej rocznicy 10 kwietnia, tym częściej ten argument będzie w użyciu.

 

Trzeba więc stanowczo powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze – tragedia smoleńska jest wydarzeniem politycznym. Czy się komuś podoba, czy nie. I niezależnie od czysto ludzkiego wymiaru tego dramatu. Katastrofa smoleńska miała przecież swoje polityczne źródła. Zapewnie nie doszłoby do niej, gdyby nie gra wymierzona w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a prowadzona przez premierów Tuska i Putina. Nie doszłoby do niej, gdyby nie karygodne zaniedbania polityków odpowiedzialnych za przygotowanie i zabezpieczenie lotu. Czystą polityką jest to wszystko, co działo i dzieje się po Smoleńsku. Oddanie Rosjanom wyłączności na badanie przyczyn katastrofy, raport MAK, ale także spór o krzyż na Krakowskim Przedmieściu czy walka o godne upamiętnienie ś.p. prezydenta. Jednocześnie trzeba pamiętać, że to, co zdarzyło się w Smoleńsku miało ogromne konsekwencje polityczne. Stąd wzięły się wcześniejsze wybory prezydenckie, a podziały polityczne w naszym społeczeństwie uzyskały nowy wymiar.

Po drugie – katastrofa przyniosła obozowi rządzącemu ogromne korzyści polityczne. Przynajmniej doraźnie. Przecież w Smoleńsku zginął urzędujący prezydent, który nie byłby bez szans na reelekcję. Ale nawet zakładając, że kandydat PO wygrałby te wybory, to partia ta uzyskała pół roku. Przez te pół roku zdążyła przepchnąć ustawę medialną i zrobić skok na media publiczne. Zdołała zmienić ustrój IPN-u i znowelizować z korzyścią dla siebie prawo wyborcze. W Smoleńsku zginął też Jerzy Szmajdziński, popularny i niekontrowersyjny polityk lewicy i jej kandydat na prezydenta. Szmajdziński nie miał szans na elekcję, ale miał szansę na zebranie sporej ilości głosów, z pewnością więcej niż uzyskał Grzegorz Napieralski. Nie ma żadnej wątpliwości, że podczas wyborów w zapowiadanym składzie polityk PO nie miał szans na zwycięstwo w pierwszej turze.

PO bez żenady obsadziła stanowiska opuszczone przez tragicznie zmarłych poprzedników: Rzecznika Praw Obywatelskich, szefa NBP, p.o. prezesa IPN. A przecież kadencyjność takich urzędów została ustanowiona właśnie po to, by stworzyć przeciwwagę dla partii rządzącej, by po każdych wyborach nie następował powszechny skok na kasę. I wreszcie: to główna partia opozycyjna poniosła największe straty. Zginął popularny wicemarszałek sejmu Krzysztof Putra, wiceprezesi partii Grażyna Gęsicka i Aleksandra Natalli-Świat, czołowi politycy partii Przemysław Gosiewski, Zbigniew Wassermann, a także wybitni urzędnicy kancelarii prezydenckiej jak Władysław Stasiak. Ludzie, którzy na swe pozycje pracowali wiele lat. Takich strat nie da się odrobić z dnia na dzień.

Jeszcze nie zidentyfikowano zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdy już jego prawny zastępca – marszałek sejmu – chciał się dorwać do władzy. I tacy ludzie mówią o upolitycznieniu katastrofy. Ohyda!

www.jacekswiat.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka